Bardzo często wydaje się, że jeśli stanie się coś złego, to raczej nie nam. Rzeczywiście, statystycznie te naprawdę paskudne rzeczy zdarzają się stosunkowo rzadko. Czy możemy się jednak przewrócić na rowerze tak jak mój kolega Michał? Oczywiście, że tak-wystarczyło niefortunne spotkanie ze zwykłą dziurą w jezdni, żeby rower Michała stanął dęba, zrzucając swojego właściciela prosto na beton. Na szczęście skończyło się na kilku guzach i stłuczonym palcu serdecznym.
Jednak po kilku godzinach zrobiło się nieciekawie-palec zaczął podejrzanie puchnąć.
Jak będzie wyglądać proces leczenia, jeśli Michał postanowi leczyć się w 100% przez NFZ
Michał postanowił udać się na SOR. Otrzymał tam zieloną opaskę, która początkowo go ucieszyła. Oznaczała przecież, że źle nie jest i Michał będzie żyć. Jego szczęście trwało tylko przez pierwsze 30 minut. Po 3 godzinach zielona opaska piła jak za ciasny kołnierzyk. Wreszcie po czterech godzinach w ciasnej i dusznej izbie Michał został przyjęty. Wykonany Rentgen nie wykazał złamania, a lekarz (uwaga: ważna informacja w kontekście dalszych zdarzeń!) nie zlecił wykonania USG, bo standardowa procedura tego nie obejmuje.
Po powrocie do domu Michał był już spokojny. Palec przecież nie był złamany, a lekarz powiedział, że trzeba poczekać kilka dni i wszystko wróci do normy… Ale nie wróciło. Po kilku dniach palec nadal był spuchnięty i dziwnie wykrzywiony. Michał udał się do lekarza rodzinnego, tam dostał skierowanie do ortopedy i już po trzech dniach dowiedział się, że zerwane zostało ścięgno zginacza, i że zgłosił się na badanie o półtora tygodnia za późno. Otrzymał informację, że może się zapisać na zabieg, którego najbliższy termin jest za sześć miesięcy. Michał już wie, że palec nie wróci sam do poprzedniej sprawności. W tym momencie poddał się w kwestii leczenia w całości przez NFZ.
Jak będzie wyglądać leczenie, jeśli będziemy posiadać polisę ?
Zaznaczę na początku, że oczywiście polisa to nie cudowna różdżka, dzięki której zerwane ścięgno Michała naprawi się w trzy minuty. Oczywiście proces leczenia będzie trwać długo i będzie wymagać wydania całkiem solidnej kwoty.
Tym, którzy od razu powiedzą, “A ja miałem polisę i nie wypłacono mi pieniędzy, powiem: “Tak, to prawda, z różnych powodów nie wszystkie polisy działają. Zapewniam jednak, że są takie, które zadziałają.” Jak je rozpoznać? Zapraszam na bezpłatną konsultację telefoniczną, podczas której w oparciu o swoje 10-letnie doświadczenia w branży, opowiem Ci, jakie pułapki czekają na wykupującego polisę. Jeśli temat Cię interesuje zostaw swój numer telefonu.
Jak wyglądałaby rzeczywistość Michała, gdyby posiadał polisę? Posłuchajcie alternatywnej historii jego leczenia.
W tym przypadku Michał miał świadomość, że jego polisa nie tylko zapłaci za klasyczny uszczerbek, ale również pokryje koszty leczenia i rehabilitacji. Dlatego Postanowił to wykorzystać i po wizycie na SOR udał się prywatnie do ortopedy. Lekarz zlecił badanie USG, z którego jednoznacznie wynikało, że zostało zerwane ścięgno zginacza palca. Kluczowy był tutaj czas, jeśli uszkodzenie zrosłoby się samo, palec Michała nigdy nie wróciłby do dawnej sprawności. Michał zdecydował się na operację, której wstępny koszt miał wynieść 6 tys. zł. Na szczęście skromny limit polisy 7 tys. pozwalał na zwrot kosztów operacji.
Michał już po zabiegu.
Już tydzień po zabiegu Michał zapisuje się na rehabilitację. Łącznie udaje się na jedenaście wizyt, a koszt każdej z nich wynosi 140 zł.
Zarówno zabieg, jak i rehabilitacja sprawiają, że Michał i jego palec powrócili do zdrowia. Towarzystwo ubezpieczeniowe zwróciło koszty leczenia, rehabilitacji oraz wyceniło uszczerbek na zdrowiu.
Łącznie z polisy Michał otrzymał 9 tys. złotych… i bardzo dobrze, bo minione miesiące mocno uszczupliły jego skromne oszczędności.
Jaka byłaby Sytuacja Michała, jako pracownika zatrudnionego na etacie.
Jeśli Michał w czasie kiedy uległ wypadkowi, pracował na etacie, jego sytuacja nie byłaby beznadziejna.
Przynajmniej jeśli spojrzymy na poziom przychodów. Najczęściej otrzyma on 80% swojego wynagrodzenia. Taka kwota powinna wystarczyć na opłacenie wszystkich rachunków. Musimy sobie uświadomić, że Michał, usiłując przeżyć za 80 % dawnej wypłaty musiał dodatkowo wydać 8 tys. złotych. Dlatego Michał mógł docenić posiadanie zabezpieczenia w postaci polisy.
Sytuacja Michała, jeśli prowadzi jednoosobową działalność gospodarczą.
Michał od 2 lat prowadzi jednoosobową działalność. Jego firma rozwija się dość dobrze, ale jeszcze nie zatrudnia pracowników. W przypadku choroby Michała brak pracowników to dobrze i źle jednocześnie. Dobrze, bo pracownicy generują koszty, które należy pokryć mimo zmniejszonych przychodów. Jeśli pracowników nie ma, to brak jest również kosztów, ale to oznacza, że oprócz Michała nie ma ani jednej osoby, która może zarobić dla Michała pieniądze. To oznacza, że może on liczyć tylko na skromny zastrzyk gotówki od zakładu ubezpieczeń społecznych pod warunkiem, że opłacał chorobowe, jeśli nie to może liczyć tylko na siebie.
Sytuacja Michała po dwóch miesiącach w skrajnym przypadku może wyglądać naprawdę nieciekawie.
Nieopłacone rachunki, resztkami sił płacony kredyt hipoteczny i z trudem łatany budżet domowy. Co więcej, jeśli Michał nie wykupił polisy to w dalszej perspektywie ma do opłacenia wykonanie zabiegu.
Podsumowanie
Na przedstawionych przykładach wyraźnie widać, że niezależnie od stanowiska pracy warto posiadać polisę. Może nas ona zabezpieczyć zarówno w przypadku tak błahych zdarzeń, jak uszkodzenie palca, jaki i tych, które stanowią poważne zagrożenie dla naszego zdrowia, a nawet życia.
Porozmawiajmy o ubezpieczeniu
Nazywam się Adam Radniecki. Od 10 lat doradzam, w jaki sposób rozsądnie zabezpieczać swoje życie i zdrowie. Wiem, że największą obawą osób, które o tym myślą jest troska o dobro rodziny.
Jeśli chciałbyś umówić się na 20-minutowe bezpłatną konsultację, podczas, których omówimy twoją sytuację i podpowiem Ci, jakich błędów nie popełnić wykupując ubezpieczenie na życie, zostaw swój numer telefonu. Oddzwonię do Ciebie za kilka chwil :)